Jezioro, którego nie będzie

Był świetny plan. Plan na tzw. Jezioro Sędziszowskie. Miałbym nad nie rzut beretem. Rzut beretem do pięknych widoków podczas wschodów i zachodów słońca. Niestety plan nie przeszedł i powstaje suchy polder, a ja chcąc mieć wodę na zdjęciach muszę jeździć kawał drogi.

A szkoda, bo jezioro mogłoby stać się lokalną atrakcją – miejscem spacerów, rekreacji i wypoczynku. Przyciągałoby spacerowiczów, rowerzystów, fotografów i wszystkich spragnionych kontaktu z naturą. Taki zbiornik poprawiłby też mikroklimat i mógłby pełnić funkcję retencyjną, co dziś nie jest bez znaczenia.

Nie rozumiem tej decyzji i czym kierowali się ci, którzy ją podjęli. Wygląda na to, że znów przeważyła jakaś biurokratyczna logika, zupełnie oderwana od realnych potrzeb ekosystemu.

Opublikowane przez Witold Ochał

Projekty? Sesje? Plenery? Nie, ja tylko fotografuję.

Dodaj komentarz