Woalka z ciszy

Mgła w dolinie ścieliła się równiutko, jakby ktoś rozłożył biały koc. Mimo innego planu na podróż, trasa momentalnie uległa korekcie, gdy tylko zobaczyłem, co dzieje się w dolinie. Odbiłem we właściwą stronę i po chwili byłem na dole.

A tam… chwilami niewiele było widać – mgła była tak gęsta, że można było się w niej zgubić. Ale bywały też momenty, gdy słońce nieśmiało przebijało się przez chmurę wilgoci, a światło stawało się ciepłe i miękkie – jakby wszystko było przykryte woalką z… ciszy.

Opublikowane przez Witold Ochał

Projekty? Sesje? Plenery? Nie, ja tylko fotografuję.

Dodaj komentarz