Długi weekend trwa. Za mną dwie pobudki przed świtem tylko po to, aby wsiąść na rower i połączyć jazdę z poszukiwaniami pięknych miejscówek. Co prawda w lecie ciężko o piękne wschody z kolorowymi chmurami, bo albo jest czyste niebo, albo zaniesione gęstymi chmurami.
Liczyłem jednak na mgły, ponieważ miało być dość zimno, więc była szansa, że się pojawią. Owszem, trafiłem na delikatne mgiełki, ale temperatura była oszałamiająca jak na koniec czerwca – cztery stopnie!
Dzikie meandry okolicznej rzeczki jednak zauroczyły mnie na tyle, że na ziąb nie zwracałem większej uwagi, a skupiłem się na zdjęciach i oczywiście na filmie.




