Mgła i ziąb

Ten poranek mnie zaskoczył, jeśli chodzi o aurę. Nie spodziewałem się mgieł i aż tak zimnego powietrza. W najzimniejszym miejscu było tylko 4 stopnie na plusie. Przezornie ubrałem się solidnie, bo lepiej później z siebie po kolei ściągać warstwy, niż zmarznąć, a rękawiczki uratowały mi prawie życie.

Słońce wschodziło powoli, jakby też było zdziwione, że musi świecić w takich warunkach. Mgła snuła się po polu facelii z gracją i bez pośpiechu. A ja jechałem rowerem w tym bajkowym klimacie, czując się jak postać z jakiejś baśni – tylko że zamiast rumaka miałem swoje dwa kółka.

Opublikowane przez Witold Ochał

Projekty? Sesje? Plenery? Nie, ja tylko fotografuję.

Dodaj komentarz