Ostatni tydzień, jeśli chodzi o temperatury, bardziej przypominał początek kwietnia niż maja. Chłodne poranki i zimny wiatr zdecydowanie nie zachęcały do rowerowych wycieczek… ale jak wiadomo, ja długo w domu wysiedzieć nie potrafię, więc kilka niezbyt długich, ale wymagających tras miało miejsce. Nawet nie chcę wspominać o dzisiejszej deszczowej aurze – lepiej skupić się na przyjemniejszych wspomnieniach!
Dlatego wracam myślami (i zdjęciami) do majówkowych wypraw. Pogoda wtedy dopisała, a światło i przyroda zrobiły swoje – było co oglądać i co fotografować. Dziś kilka ujęć właśnie z tych dni, kiedy wszystko zagrało tak, jak trzeba.




