Pobudka o czwartej rano, bo plan był prosty – wyjazd dokładnie ze wschodem słońca. Ale kiedy spojrzałem na termometr i zobaczyłem -2 stopnie, pomyślałem: „No dobra, wracam jeszcze na chwilę do łóżka, za godzinę będzie cieplej”. Następna pobudka o siódmej – patrzę na termometr, a tam… nadal -2! Z naturą się nie wygra, no nie? Ale cóż, śniadanko, kawa i w końcu w drogę!
Dziś na tapet poszły między innymi Brzeziny, Grudna, Bączałka, Głobikówka i Głobikowa – co za teren! Widoki przepiękne, pagórkowate, więc było trochę cięższego kręcenia. Mimo to, każda chwila na rowerze była czystą przyjemnością. Na koniec trafiłem na chyba najpiękniejszą miejscówkę w okolicy z widokiem na góry Chełm i Bardo.




