Są takie miejsca — i to, jak się okazuje, prawie tuż pod domem — które zachwycają od pierwszego spojrzenia. Głębokie na kilkanaście metrów, trudne do pokonania wąwozy, pokryte grubym dywanem liści.
Właśnie w takie miejsce trafiłem w ubiegłym tygodniu podczas spaceru. Śmiem twierdzić, że ludzka stopa raczej tam nie bywa — a jeśli już, to zdecydowanie nie za często.




