Cuda o poranku

Takie mgliste poranki mogłyby zdarzać się częściej. Gdzie się nie obejrzę, tam gotowy kadr na zdjęcie. Nie inaczej było pewnego ranka w mijającym tygodniu – mgły snuły się leniwie nad polami, światło było miękkie i klimatyczne, a ja już wiedziałem, że to będzie udany fotograficznie poranek.

Jedyny problem? Czas. Bo choć w głowie miałem kilka miejsc, do których warto byłoby zajrzeć, to zegarek brutalnie przypominał, że praca sama się nie zacznie. Ale co tam, parę minut na szybkie kadry musiało się znaleźć – takie warunki nie zdarzają się codziennie!

Mgieł i brak drugiego śniadania

Wtorkowy poranek. Budzę się przedwcześnie. Przeciągam się, zerkam przez okno… i momentalnie dochodzę do siebie. Mgieły!

Nie zabieram ze sobą nawet drugiego śniadania, ale zamiast tego biorę aparat, wskakuję do auta i pruję w plener. Po drodze do pracy muszę zaliczyć jeszcze na szybko kilka miejscówek.

Oniemiewam. Mgły snujące się leniwie nad polami, niziutkie słońce dające cudne, miękkie światło, cisza i ziąb – ale taki przyjemny. Wspaniałe warunki, cieszę się jak dziecko w Legolandzie, a może i bardziej.

Rowerowe wyprawy: Więcej niż zdjęcia

Rowerowe wyprawy to pasja, która oprócz fotografii zdominowała ten blog. Czasem to tylko krótka przejażdżka po okolicy, innym razem długie trasy, które zostają w pamięci na długo. Każda wyprawa ma coś wyjątkowego – piękne widoki, momenty, które po prostu trzeba uchwycić na zdjęciu. Czasem jest to niezliczona liczba zdjęć, innym razem tylko jedno lub dwa. A wiele razy w ogóle nie fotografuję, tylko po prostu jadę. 🙂

Deszcz, co nie chce spaść

Virga? Co oznacza to tajemniczo brzmiące słowo? To taki deszcz, który wylatuje z chmury, ale nigdy nie dociera do ziemi – bo wcześniej wyparowuje. I właśnie takie zjawisko udało mi się złapać w wyjątkowych okolicznościach – nad kapliczką ze św. Nepomucenem, w towarzystwie zachodzącego słońca. A jak wiadomo, zachód słońca to najlepszy reżyser – pięknie podświetlił chmurkę i sprawił, że cała scena wyglądała wręcz bajecznie. Warto często spoglądać w niebo, bo nigdy nie wiadomo, co spektakularnego tam się akurat dzieje!

Mała chmurka, wielki efekt

Niby niepozorna, ale kiedy na niebie nie dzieje się nic bardziej spektakularnego, to dobre i to. Trzeba znaleźć odpowiedni kadr, żeby ta chmurka stała się ozdobą zdjęcia – a może nawet jego głównym bohaterem.

W takich momentach fotograf czuje dreszcz ekscytacji – bo wie, że to jego chwila, żeby zrobić z czegoś małego coś wielkiego. Trzeba działać szybko, bo światło się zmienia, a taka okazja może się już nie powtórzyć.

Mimo zimna

W dzień cieplutko, a rano i wieczorem ziąb – tak wyglądała pogodowa rzeczywistość na początku ubiegłego tygodnia. Wyjeżdżałem z domu, było komfortowo, na powrocie musiałem ostrzej przycisnąć, żeby nie zmarznąć.

A tu jeszcze postój na parę minut, żeby zrobić zdjęcia. Mimo że wiało i w momencie się wychłodziłem, tego widoku nie można było ot tak odpuścić.

Chmura z blaskiem

Zachód słońca, jak pewnie wiele innych. Już miałem odbijać do domu, już pogodziłem się z myślą, że spektaklu dziś nie będzie, aż tu nagle… niespodziewanie pojawiła się jedna, niepozorna na pierwszy rzut oka, chmurka.

Krótka chwila, odpowiednia wysokość nad horyzontem i idealne ułożenie słońca sprawiły, że zabarwiła się na pomarańczowo… a może to był róż? Przeciągnęła się leniwie nad horyzontem, złapała ostatnie promienie słońca i rzuciła na krajobraz ognisty blask.

Wierzba gwiazdą wieczoru

Marzec – miesiąc pogodowej ruletki. Niby wiosna puka do drzwi, ale zima jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa. I właśnie w taki wtorkowy, mroźny wieczór wybrałem się na spotkanie z bohaterką dzisiejszego wpisu – samotną wierzbą na środku pola.

Stoi tam sama, bez towarzystwa innych drzew. Może raz na jakiś czas odwiedzi ją rolnik, do którego należy pole, gdzie stoi. Jednak to nie na niego najbradziej czeka. Ona wypatruje Witolda – bo wie, że jak już przyjdzie, to zrobi jej takie zdjęcie, że wszystkie inne drzewa zzielenieją z zazdrości 😄