Zatrzymałem się na żwirowni, żeby zrobić kilka zdjęć, a tam gruba tafla lodu kusiła mnie do poślizgania się, jak za młodych lat. Szybko jednak się opamiętałem i przypomniałem sobie po co tu przyjechałem. Spojrzałem w górę – niebo było przepiękne, pomarańczowo-żółte, a kolory odbijały się w lodzie tak pięknie, że zapomniałem o jakimkolwiek szaleństwie, które w moim wieku mogłoby się skończyć wizytą u ortopedy.


























