Czy w mijającym tygodniu zrobiłem jakieś zdjęcia? Tak, ale niewiele. Czekają sobie spokojnie, bo teraz pochłonięty jestem jeżdżeniem rowerem. Tak sobie pomyślałem, że skoro już tyle tych kilometrów w tym roku przejechałem i do 10 000 brakuje już tak niewiele, to może warto spróbować dobić do takiej okrągłej liczby.
Wszystko uzależnione będzie od pogody w grudniu. Jak nas nie zasypie i temperatury będą dodatnie, to może się uda. Trzymajcie kciuki!
Tymczasem wrzucam kilka fotek z pamiętnego jedenastego listopada, kiedy świt powitał nas mgłą, szadzią i ogólnie bajkowym klimatem.



