Wyruszyłem jeszcze przez czwartą. Godzina jazdy przez las to było dosyć chwilami stresujące przeżycie. Zwłaszcza na wąziutkich porośniętych chaszczami drogach. Ale kiedy wyjechałem z lasu i trafiłem nad zalew…. o wszystkim zapomniałem, bo zauroczyła mnie ta pustka, cisza i spokój.




