Kiedy ranne wstają zorze, Witek dawno siedzi na rowerze. Jestem uzależniony od tych porannych widoków, mgieł, światła i wszechobecnej ciszy. Wyjeżdżam jeszcze po ciemku, aby nie uronić ani sekundy najpierw niebieskiej, potem złotej godziny.
Na dziś kilka kapliczek, które napotkałem po drodze.




