Upał mnie pokonał

Upał mnie pokonał. I uwielbiające go bąki i komary. Jedynie wcześnie rano wyszedłem do ogrodu z aparatem. Znaczy sie nie tak bardzo wcześnie, tylko jak się wyspałem, czyli koło dziewiątej. Udało się uwiecznić kilka makroscenek.

Duża muchówka z dużymi oczami wyglądała obłędnie. Obłędnie i dostojnie. Pozowała niczym urodzona modelka.

Przestrojników trawników (Aphantopus hyperantus) lata po ogrodzie całe mnóstwo.

Biedronkę siedmiokropkę (Coccinella septempunctata) każdy zna.

Sporo jest też różnego rodzaju prostoskrzydłych.

Zapadło w pamięć

Mam tam blisko i często stamtąd fotografuję. Pewnie dlatego zachowały się fotki, których tu jeszcze nie pokazywałem. Pamiętam, że był to lipiec i urzekły mnie wtedy te podświetlone trawy. Podświetlone słońcem, które na sam koniec dnia znalazło sobie wąski bezchmurny pas tuż nad horyzontem.

Kilka chwil, ale na tym polega wyjątkowość zachodów słońca. Trwają krótko i być może dlatego zapadają nam w pamięć…

Silvius alpinus – najbardziej hipnotyzujący owad w Polsce

Fotografia makro, to nie jest łatwy kawałek chleba. Po pierwsze trzeba zadbać o odpowiednie światło. Ja preferuję fotografowanie, kiedy niebo zasłonięte jest chmurami tworzącymi naturalną blendę. Jeśli w słońcu, to tylko bardzo krótko po wschodzie lub przed zachodem.

Po drugie owad musi usiąść w miejscu, gdzie będzie można uzyskać rozmyte tło. Obowiązkowo nie może się ruszać. Dobrze jak bardzo nie wieje. Nie muszę dodawać, że aby te wszystkie warunki były spełnione, trzeba poświęcić naprawdę dużo czasu.

Jeśli już się uda, zbliżam się ostrożnie z aparatem i robię serię zdjęć. I to nadal nie jest gwarancja dobrego zdjęcia. Bywa, że żadne z nich nie wychodzi mi ostre. Dziś to owad przyleciał do mnie, usiadł na spodniach i zaczął przecierać oczy. Bynajmniej ze zdumienia — to ich taka toaleta.

Mogłem aparat oprzeć o nogę i fotografowanie było łatwe. A sam owad, przyznacie niezwykły. Obstawiam, że to najbardziej hipnotyzujący owad w Polsce!

Silvius alpinus

Co dziś w ogrodzie

A kogo dziś spotkałem w ogrodzie? Ze wzrokiem coraz gorzej, ale udało mi się wypatrzeć trochę ciekawych owadów. Niektóre z nich może niezbyt chętnie, ale pozowały do zdjęć.

Modraszek ikar (Polyommatus icarus) przysiadł tuż koło krzaków malin i grzał skrzydła w porannym słońcu.

Modraszek ikar (Polyommatus icarus)

Na Wojsiłkę pospolitą (Panorpa communis) zawsze można liczyć. Na zdjęcie – niekoniecznie. Tym razem trafiłem wyjątkowo na taką bez ADHD. Siedziała i pozowała bardzo grzecznie.

Wojsiłka pospolita (Panorpa communis)

Odorka zieleniaka (Palomena prasina) również można łatwo spotkać niemal wszędzie. Ja trafiłem na młode pokolenie.

Odorek zieleniak (Palomena prasina)

I najfajniejsze dzisiajsze znalezisko – otwarte jajeczko, z którego wykluł się najprawdopodobniej jakowyś puskwiak.

Na pożegnanie

W weekend musiałem się najeździć rowerem, bo musi teraz nastąpić przerwa techniczna. I tym razem nie chodzi o rower, a o Witka. Mam nadzieję, że będzie ona niezbyt długa i wkrótce powrócę ze zdjęciami. Jeśli nie z nowymi, to na pewno z archiwalnymi.

Tymczasem kilka fot z weekendowych wypraw, podczas których wykręciłem 150 kilometrów po leśnych szutrowych autostradach.