Miałem akurat trochę czasu, a nadchodziły burze, więc wziąłem aparat i siadłem na pagórku aby je sobie poobserwować. Byłem całkowicie bezpieczny, bo przechodziły dobrych kilka kilometrów ode mnie. Mogłem w spokoju siedzieć i potrzeć na zmieniające się chmury i błyskające pioruny.




