Nic tu sie więcej nie będzie działo. Poza pozornie nudnymi widokami z rowerowych tras.




Nic tu sie więcej nie będzie działo. Poza pozornie nudnymi widokami z rowerowych tras.




Mglisty wieczór, przjeżdżające pociągi i długi czas naświetlania. Strasznie fajna zabawa. Gdyby tylko nie te komary…



Albo jest bezchmurnie, albo chmury pokrywają całe niebo. A najfajniej jest własnie tak pół na pół.



Tym razem spacerkiem po okolicy.




A tak sobie jeżdżę tym rowerem i niby nie ma z tego żadnego wymiernego pożytku, ale… po pierwsze czas spędzany na robieniu tego co się lubi, jest trochę cenny. Po drugie oglądanie i fotografowanie tych wszystkich małych i niedostrzeganych cudów natury. I po trzecie w dłuższej mierze zyskuje na tym nieco zdrowie, zwłaszcza że młodzieniaszkiem nie jestem 😉




Pierwsze sianokosy już dawno za rolnikami. Jedni robią z siana bele, ale w mojej okolicy można spotkać jeszcze tradycyjny zbiór siana.




„Truskawkowa pełnia”. Najniższe górowanie Księżyca w roku oraz najniższe od 2006 roku. Tej nocy Księżyc wzniósł się w moim regionie maksymalnie jedynie na 11,6° nad horyzont kotko po północy.
Wzeszedł bardzo bladziutki. Zdjęcie z krzyżem zrobiłem dopiero 48 minut po wschodzie. Pozostałe dwa nieco wcześniej. I właśnie wtedy Księżyc miał faktycznie, gdyby się uprzeć, nieco truskawkowy kolor. To oczywiście przypadek, bo wymyślone nazwy poszczególnych pełni księżyca, są tylko wymyślone 🙂



Po zachodzie słońca stałem za statywem i czekałem na mający wzejść księżyc. W oddali słychać było „szczekanie” koziołków. Jeden z nich pojawił się jakby znikąd niedaleko ode mnie. Stanął i zastygł w bezruchu. W sam raz, aby zdążyć zrobić mu zdjęcie. A okoliczności przyrody, przyznacie, były bardzo malownicze.

Miałem akurat trochę czasu, a nadchodziły burze, więc wziąłem aparat i siadłem na pagórku aby je sobie poobserwować. Byłem całkowicie bezpieczny, bo przechodziły dobrych kilka kilometrów ode mnie. Mogłem w spokoju siedzieć i potrzeć na zmieniające się chmury i błyskające pioruny.




Może pogoda nie była idealna do zdjęć. Do roweru jednak najidealniejsza. Nie wiało, nie świeciło mocno słońce, a na polnych drogach było sucho. Wybrałem się zatem w jedno z ulubionych zdjęć z pofalowanymi paczłorkami pól.



