I to jest fajna niespodzianka. Jadę ja rowerem i słyszę podejrzane dźwięki. Znawcą nie jestem, ale czułem, że to musi być duży zwierz. Znaczy duży ptak. Przystanąłem i zacząłem zerkac w niebo przekonany, że to jakiś klucz leci.
A te dwa dziady jedne stały sobie na polu jak gdby nigdy nic. Podjechałem jeszcze kawalątek i pstryknąłem foto. Żurawie jadnak szybciutko odleciały, choć byłem od nich na pewno grubo ponad 100 metrów, a może i z dwieście.

