Po raz ostatni wracam do zdjęć z trzydziestego pierwszego grudnia. To z pewnością był punkt kulminacyjny poranka. Czerwono różowa poświata zaczęła się pokazywać nad horzyontem. Światło odbite kolorowało wodę w bagienku i całą okolicę.
Spieszyłem się, zrobiłem wiele kadrów. Zawsze tak robię, aby potem wybrać te z najpiękniejszym światłem.



