Weekend oczywiście spędziłem w znacznej części spacerując po lesie. Mimo wiatru i padającego śniegu uważam ten czas za mile spędzony. W niedzielę spotkałem stadko gili. Nie pozwoliły podejść do siebie zbyt blisko. Co mój jeden krok, odlatywały dalej śmiesznie popiskując.
Udało się jednak zrobić po jednej fotce gilowi i pani gilowej. I innym gilom zjadającym coś ze śniegu.



