Po raz kolejny wracam do pamiętnego poranka sylwestrowego. Mróz i mgła jak już pisałem zaskoczyły mnie, bo kilka kilometrów wcześniej temparatura była trzy na plusie, a powietrze przejrzyste. Tu nad łąkami unosiła sie jednak mgiełka, a ręce marzły z zimna.
Nic a nic nie myślałem o zimnie mając przed oczyma takie widoki i takie kolory! Cieszyłem się chwilą, ciszą i spokojem. Krókie kilkadziesiąt minut, zapamiętane na zdjęciach.



