Jeżdżę sobie i wyszukuję nowych kadrów w mojej okolicy, ale często wracam też na moje ulubione miejscówki, jak na przykład to. Pokręcona droga, zwykła niepozorna jakich wiele, ale ja lubię się tam zaczaić na jakoweś kadry.
To miejsce ma jakąś przyciągającą mnie moc. Tym razem o poranku, niedługo po wschodzie słońca z rowerzystą w roli głównej. W pierwszej chwili myślałem, że to grzybiarz z koszykiem na bagażniku, ale chyba jednak nie. Podejrzliwie się za mną oglądał, pewnie zastanawiał się kto jeszcze o tak wczesnej porze nie spi i włóczy się na rowerze 😉




