Trochę obawiałem się, że komary i bąki zjedzą mnie żywcem w tym lesie, ale nawet o dziwo nie było tak źle. Raptem dwa ukąszenia, ale za to bardzo miłe chwile spędzone na samotnym szwendaniu. W miarę rzeźki poranek (choć ciężko mówić o poranku o ósmej godzinie, kiedy wschód słońca jest przed piątą), bo dziś to już będzie raczej upalnie. Poniżej kilka kadrów, które udało się wypatrzeć w gęstwinie lasu.




