Jest początek czerwca, dwa lata temu. Pewnie weekend, skoro mogę rano pojechać na zdjęcia. Kilknaście kilometrów od domu zastaję cudownie mgliste krajobrazy i po raz kolejny mam okazję podziwiać białą tęczę, która powstaje na wiszących w powietrzu drobinkach wilgoci. Oczywiście do tego potrzebne jest też prześwitujące niskie słońce. Widok tak wspaniały i niesamowity, że każdemu z Was życzę zobaczyć to na żywo.
W oddali tabuny mgły tworzą istną zasłonę na dalsze plany krajobrazu, a wyłaniające się w oddali białe kropki, to owiniete folią bele.



