To był jeden z tych wieczorów, kiedy z przymusu musiałem zrezygnować z roweru. Organizm domagał się regeneracji. Wybrałem zatem spacer. Oczywiście, na wszelki wypadek zabrałem ze sobą aparat i fajnie, bo samym wieczorem chmury na chwilę raczyły się rozsunąć i zobaczyłem nieco kolorowego nieba.
Bywa i tak, że piękne widoki pojawiają się wtedy, gdy najmniej się ich spodziewasz. Wieczorny spacer, zachmurzone niebo, wszystko wydaje się spokojne – to idealna okazja, żeby złapać oddech. Dwie godzinki spokojnego marszu i ten niespodziewany moment z pięknym niebem. Czasem warto zrobić krok w tył i pozwolić sobie na chwilę relaksu – nawet jeśli oznacza to, że rower zostaje w domu.



































