Kadry przychodzą same

Wracałem samochodem z wieczornego spaceru, gdy nagle zwróciłem uwagę na kolor pojawiający się na chmurze. Co ciekawe, nie wisiała ona nad zachodnim horyzontem, ale po stronie północnej. Słońce, które właśnie skryło się za linią horyzontu, oświetliło ją jeszcze na moment swoimi rozproszonymi przez atmosferę promieniami. Z minuty na minutę nabierała coraz intensywniejszych barw.

Przejeżdżałem akurat przez szczyt wzniesienia, gdzie droga wiła się obok samotnego drzewa — idealne miejsce na szybkie zdjęcie. Pojechałem dalej, a chmura wciąż „świeciła”, więc zatrzymałem się ponownie, tym razem przy polu z belami słomy. Tam powstało kolejne ujęcie.

Takie niespodziewane momenty cieszą najbardziej — człowiek nie planuje, nie szuka specjalnie kadrów, a one same przychodzą i zmuszają wręcz, żeby się zatrzymać i nacisnąć spust migawki.

Opublikowane przez Witold Ochał

Projekty? Sesje? Plenery? Nie, ja tylko fotografuję.

Dodaj komentarz