Na jednej z traw zauważyłem mrożące krew w żyłach sceny. W ogrodzie rośnie ponad czterdzieści brzóz. Tych małych zielonych chrząszczy (naliściak (Phyllobius)) jest na nich i pod nimi sporo. Szczerze, to mam tyle ich fotek, że nawet nie przymierzam się do ich ponownego fotografowania.
Tym razem było inaczej. Jeden z nich się zagapił i dał się złapać bokochodowi (Xysticus). Bokochody to cwaniaki. Im nie chce się robić pajęczyn. Zazwyczaj siedzą przycupnięte na roślinach i czekają, aż ofiara sama do nich przyjdzie.

dobra fota
PolubieniePolubienie
Dzięki 🙂
PolubieniePolubienie
Prawdziwy horror!
PolubieniePolubienie
O tak 🙂
PolubieniePolubienie
Okropność. Nie mógł sobie mrówki złapać? Bokochody lubią mrówki.
Ale trafiło Ci się nieźle. 🙂
PS. We wpisie, który usunąłeś (ale mój RSS okazał się szybszy) był czerwończyk uroczek, nie modraszek. 😉
PolubieniePolubienie
A no, kiedyś nawet chyba przyłapałem jednego na spożywaniu mrówki 🙂 O tak, usunąłem wpis z motylkiem…
PolubieniePolubienie
Przepraszam, a mrówka to jakaś gorsza od naliściaka? Czemu ona może być pożarta, a naliściak nie?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bo mrówek jest dużo, a naliściaków mało. 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba