Monolit

Na początku kwietnia przechadzałem się wieczorem w poszukiwaniu kadrów w okolicy, którą, wydawało mi się, że dobrze znam. A jednak okazało się, że na jeden „szczegół” krajobrazu do tej pory nie zwróciłem uwagi. Potężny pień wierzby, która niedawno została ogłowiona. W poprzednich latach, kiedy tam spacerowałem musiała być okazała, z gałęziami. Nie mam pojęcia, jakim cudem umknęło to mojej uwadze…

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA PODKARPACIE GNOJNICA SAMOTNY PIEŃ OGŁOWIONEJ WIERZBY

Opublikowane przez Witold Ochał

Projekty? Sesje? Plenery? Nie, ja tylko fotografuję.

Join the Conversation

14 Comments

  1. Jak zawsze jestem zaskoczony! (oo) Skąd znajdujesz takie ciekawe tematy do prezentacji. Przecież u Ciebie nie ma nic ciekawego, no, no może poza zachodami, a raczej wschodami słońca! Ale poważnie, piękny pniak 🙂 Nasuwa mi się teraz w pamięci pewne opowiadanie jakie kiedyś napisałem dla syna, pt. Wierzba, ale to już inna historia…
    Pozdrawiam i gratuluję

    Polubienie

      1. Prawda, syn już wyrósł, a skoro wywołałeś mnie do tablicy, to mam nadzieję, że Witold nie będzie miał nic przeciw temu.

        Wierzba
        W pięknym lesie liściastym gdzieś na równinach Wielkopolski rosła sobie wierzba na rozwidleniu dróg. Była bardzo piękna i okazała. Miała bardzo duże konary i długie gałęzie. Wierzchołek wierzby był pękaty niczym bukiet kwiatów. Wierzba ta spełniała ważne zadanie. Była drogowskazem i miejscem spotkań dla przechodzących drogą leśnych wędrowców. Kiedy skierowałeś się w kierunku wschodnim od wierzby, dotrzeć mogłeś do lasów zwanych Ameryką. W lesie tym można było zbierać jeżyny i grzyby. Jeśli skierowałeś się od wierzby w kierunku zachodnim, mogłeś dotrzeć przez brzozy do Jeziora Oćwieckiego. Na południe od wierzby droga prowadziła do wiosek zwanych Osiny i Drewno, a na północ od wierzby szedłeś wzdłuż brzegu lasu, mijając piękne łąki i pola, docierając do wioski Chomiąża Szlachecka z uroczym murowanym kościółkiem.
        Pewnego razu wierzba znikła, bowiem ktoś ściął ją na opał. Wszystkim było smutno, pytano: Gdzie podziała się nasza wierzba z rozstaju dróg? Ale jak to zwykle w takich przypadkach bywa, sprawcy nie znaleziono. Mijały lata, a orientacja w terenie była bardzo trudna. Kiedy chciałeś iść do zagajnika, zamiast na wschód szedłeś na zachód do Jeziora, zamiast zbierać grzyby, kąpałeś się w jeziorze. Zamiast iść po mleko do wioski, szedłeś na nabożeństwo do kościółka. Jednak po pewnym czasie z uciętego pnia wierzby zaczęły wyrastać gałęzie i po paru latach wyrosła nowa piękna wierzba. Była ona jeszcze piękniejsza i bardziej okazała. Od tego czasu nowa wierzba wskazywała, gdzie trzeba teraz iść. Wędrowcy już nie gubili się i mogli iść w wyznaczonym kierunku.

        Pozdrowienia dla Wrocławia i dla Wszystkich
        Ireneusz

        Polubienie

        1. Bardzo dziękuję za opowiadanie. Dobrze, że historia skończyła się szczęśliwie! Mam nadzieję, że wierzby, którą sfotografował Witold, nikt nie zetnie.
          Pozdrawiam serdecznie.

          Polubienie